Przejdź do zawartości

Strona:Wacław Sieroszewski - Bajka o Żelaznym Wilku.djvu/228

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Już to słyszałem, już to ojciec mówił! Ja nie mogę razem z wami siedzieć na karku tego ludu i kazać mu czekać na zmiłowanie sytych... Więc odchodzę... Żegnaj!
— Do widzenia, bracie kochany, ale odwiedź nas czasami!
— Zobaczę!
Owinął się w płaszcz, pod który schował złote gęśliki, i odszedł w stronę ciemnej bramy zamkowej.
Słuch wszelki o nim zaginął.
Troskała się siostra, popłakiwała, wywiadywała. Aż po długim czasie doszła do zamku wieść głucha, że pojawił się wśród ludu jakiś gęślarz cudowny, który nieszczęśliwym, biednym, cierpiącym wygrywa na złotych gęślikach piosenki otuchy i pociechy.

PARYŻ, 9 KWIETNIA 1911 R.