Strona:Wacław Sieroszewski - Łańcuchy.djvu/326

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dla interesującego kawalera dużo „niecierpiącego zwłoki“ zajęcia.
Książę Chamkrelidze mieszkał niedaleko w małym parterowym domku drewnianym w głębi obszernego podwórza. Cała ta ulica, przylegająca już do krańców miasta zabudowana była podobnemi domkami. Pokój miał dość obszerny, widny, czysty ze złotawemi ścianami z gładko ociosanego modrzewiu. Pośrodku stał wielki stół zarzucony książkami i papierami a w rogu pod ścianą wąskie łóżko żelazne, zasłane ubogą, ale czystą pościelą.
Książę siedział właśnie przy stole w głębokiem krześle, czytał gazety i pił herbatę, kiedy służąca zameldowała Nawrocką. Zaraz powstał i zrobił kilka kroków naprzeciw przybyłej. Był to mężczyzna wysoki, chudy z ognistemi czarnemi oczyma i wielkim orlim nosem, nadającym śniadej jego twarzy śmiały i drapieżny wyraz. Gęste czarne z siwizną, puklami układające się włosy powiększały to srogie wrażenie, ale łagodził je słodki, dziecinny uśmiech, błąkający się wciąż prawie na kształtnych ustach pod zawiesistym, sutym wąsem.
— Czem mogę służyć?...
Nawrocka podała mu list.
— Niech pani siada!... — prosił uprzejmie, wskazując na krzesło. Pani pozwoli! — dodał, wskazując na list.
Kiwnęła głową i usiadła. W miarę jak czytał, rysy jego poważniały...