Strona:Wacław Sieroszewski - Łańcuchy.djvu/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mogło się powtórzyć nic podobnego. Podobne kontrrewolucyjne postępki mogą nawet doprowadzić do katastrofy, do wmieszania się w nasze wewnętrzne sprawy oficera od konwoju lub coś takiego. Proponuję więc przeprowadzić nad tem dyskusję, a potem wybrać komisję, która rzecz całą szczegółowo rozważy, przeprowadzi śledztwo, oceni z klasowego stanowiska i znajdzie sposoby na ukrócenie wybujałego nacjonalizmu... Tak ja myślę i ja skończyłem!
Chwilkę panowało przykre milczenie.
— Czy kto życzy sobie zabrać głos w tej sprawie? — spytał znudzonym głosem Gołowin. — Pan?! — Dobrze! — A jak się pan nazywa? Potocki... Pięknie!... Proszę się zapisywać, panowie! Acha, więc pan i pan... Pięknie! A więc towarzysz Potocki ma głos.
— Podtrzymuję w zupełności wniosek towarzysza Butterbrota, aby przykry wypadek, jaki miał miejsce onegdaj, został szczegółowo omówiony w wybranej w tym celu komisji, która jednocześnie obmyśli środki dla usunięcia na przyszłość podobnych zatargów. Muszę wszakże wprowadzić niektóre faktyczne sprostowania w opowieści wypadku towarzysza z es-de-ka-pe-i-el... Nie Polacy dali początek, lecz zostali sami zaczepieni... Ukraińcy.
— Nieprawda!... — zahuczał Bondarenko.
— My wowsi was nie zaczipijały... My śpiwali swoi starodawni piśni... — krzyczał Ostapenko.