Przejdź do zawartości

Strona:Wacław Niezabitowski - Skarb Aarona.djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
VIII

El Terim nie posiadał się ze złości.
Roziskrzonym, pełnym wściekłości wzrokiem mierzył postać Dżailli, spoglądającej nań pogardliwie.
Wszelkie namowy,. aby dziewczyna wyjawiła mu tajemnicę rodu Tadż-el-Feher, spełzły jak dotąd na niczem.
Dżailla obojętnem milczeniem przyjmowała zarówno kuszące obietnice, jak i pogróżki, któremi chytry lekarz usiłował złamać jej upór.
El Terim zdawał sobie doskonale sprawę z tego, że ani pozbycie się groźnych konkurentów, jakimi bezwątpienia okazaliby się członkowie ekspedycji naukowej w sprawie rozwikłania zagadki tabliczki, ani porwanie dziewczyny nie zbliżyło go bynajmniej nawet na jeden krok do upragnionego celu odnalezienia skarbów, ukrytych w okolicach Synaju.