Strona:Wacław Niezabitowski - Ostatni na ziemi.djvu/442

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Z trudem podźwignął go i złożył w kurytarzu na posłaniu. Parę kropel wody, bryzgniętych na twarz Deveya, wyprowadziło go ze stanu omdlenia. Rozwarł oczy i przez chwilę spoglądał w sufit.
Wyhowski zauważył, że we wzroku chorego zamiast podniecenia, maluje się znużenie.. Również twarz jego nie miała owego wstrętnego wyrazu zwierzęcej pożądliwości.
Chory zapadł niebawem w głęboki, do omdlenia podobny, sen.
Słaniając się na nogach ze zmęczenia, przeszedł do swej kabiny i siadłszy na swem polowem łóżku, wsparł głowę o metalową ścianę.
Histeryczne spazmy Daisy ucichły. Do uszu jego dobiegał jedynie cichy szept, prowadzonych w kabinie rozmów.
Przymknął oczy, lecz natychmiast rozwarł je, gdyż niebłagana pamięć przyniosła przed nie obraz sceny, której był przed chwilą świadkiem. Wpatrywał się w przebijającą się już poprzez okno kabiny szarzyznę nadciągającego brzasku.
Nie chciał myśleć o tem, co się stało... odrzucał precz od siebie, uporczywie powracające wspomnienie. Nadaremnie! Przed oczy