Strona:Wacław Niezabitowski - Ostatni na ziemi.djvu/396

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Wolna droga, czy też potrzebną będzie nowa porcja ekrazytu, aby oczyścić wyjście z zatoki?
Komendant Wayne toczył ożywioną rozmowę z trzema pasażerkami „Idaho“, spoglądając co chwila na zegarek.
Widocznem było, że tylko z trudem powstrzymuje się od wskoczenia do motorówki, aby na łeb, na szyję popędzić ku przeszkodzie i na własne oczy ujrzeć stan rzeczy.
Wreszcie z wysokości artyleryjskiego obserwacyjnego stanowiska na przednim maszcie padł przez megafon okrzyk dyżurnego.
— Wracają! Wracają! — rozległo się na pokładzie i starszyzna oraz członkowie wyprawy skupili się na dziobie statku, wypatrując powracających.
Hen... daleko, na pooranej krótkiemi falami zatoce ukazało się parę drobnych punkcików.
Były to motorówki, wiozące oddział minierów.
Wszyscy na pokładzie zamarli w oczekiwaniu.
Po upływie pół godziny radość zapanowała na statku. Dowodzący minierami oficer zaraportował kapitanowi Wayne, że przeszkoda została szczęśliwie usunięta. Przeszło