Strona:Wacław Niezabitowski - Ostatni na ziemi.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Ciekawą pogłoskę powtórzyła nam pani, lecz, niestety, muszą ją ogołocić z wszelkich akcesorjów prawdopodobieństwa. Coś przecież o tych zjawiskach musiałoby wiedzieć w pierwszym rzędzie Towarzystwo Geograficzne! A tymczasem, mogę paniom zaręczyć, że po raz pierwszy o czemś podobnem dowiaduję się! A ty, Reginaldzie, słyszałeś coś o tem? — zwrócił się do Athowa.
Ten wzruszył lekko ramionami.
— Nie! — odrzekł sucho, nie podnosząc oczu, utkwionych w stojącym przed nim kieliszku.
— No... więc — rzucił Devey, jakgdyby przywiązując wielką wagę do zaprzeczenia przyjaciela i likwidując sprawę pogłoski ostatecznie.
Wyprostował się i rzucił lękliwe spojrzenie w kierunku pań.
Te milczały, przekonane dostatecznie o nieprawdzie słów obu męższyzn, ukrywających przed nimi jakąś, łączącą ich wspólnie, tajemnicę. Pani Daisy miała minę urażonej, zaś na twarzy Amy najwyraźniej osiadła zaduma, granicząca z lekkiem zaniepokojeniem.
— Mam do ciebie prośbę, Edwardzie! — ozwał się milczący dotąd Wyhowski.