Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pani zaś, zobaczywszy Hilarego, uśmiechnęła się uprzejmie i ruchem ręki poprosiła go siedzieć.
Twarz prezesa musiała wyrażać silne zdziwienie, bo nieznajoma pani pośpieszyła zapytać:
— Pan mnie nie poznaje?...
— Ależ pani... dobrodziejko! Cóż znowu? — zaoponował Hilary, choć przysiągłby, że tę panią pierwszy raz w życiu widzi; lecz jak tu się przyznać do czegoś podobnego w domu książęcym, zwłaszcza, gdy dają do zrozumienia, że się nie jest obcym?...
— Jak się miewa pańska córka?
— Uprzejmie dziękuję... zdrowa!
— Mamy prześliczny dzień.
— Rzeczywiście, wyjątkowo ładny...
— Pan zawsze czynny od rana?
— O tak!
Rozmowa się nie kleiła. Hilary coraz bardziej przypatrywał się i badał nieznajomą. Głos miała zupełnie podobny do głosu księżnej... tylko wyglądała na młodszą, chociaż włosy jej srebrzyła z lekka siwizna, podczas gdy księżna nosiła zwykle dużą, czarną, lśniącą perukę... Chyba złudzenie!...
— Hm! Przepraszam panią... czy będę mógł złożyć dzisiaj uszanowanie księżnej Janowej?