Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/260

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ano, jestem kontrolerem biletów, złoty panie. Dużo tu nas jest.
— Jakże Filantropia zjednoczona?
— Rozwija się, prosperuje, tylko nas... panie, niby tego... ten... złoty panie! Trudno im się dziwić... Kontrolerem się zostało przy Muzeum. Żyć trzeba! Panie, jest tu nas cała paczka. Pamiętali o nas i poratowali. Siedzimy sobie, pożywając panem bene merentium... i tyle. Jest tu Krajke, Neo, młody Liński, Berse, Kellisch, Bajdurkiewicz... Lizorański jest bileterem! Sami znajomi, złoty panie. Ano, bo też, panie, wszelkie okazy głupoty z ostatnich lat dwudziestu kilku to owoc naszej pracy, naszych zabiegów, naszych starań... O, patrz pan... Widzi pan tego słusznego staruszka z miotłą w ręku, w liberyi miejskiej? To Pałecki, ten kochany Pałecki z «Głuszy.» Albo tamten, trzymający hydrant w ręku i polewający ulicę, to przecież Bajdulicki, ex-publicysta, literat i sława!
Nadszedł Stanisław z biletami. Ciepełko ofiarował się na przewodnika. Poszli razem, gawędząc o dawnych czasach. Hilary się ożywił. Przy wejściu spotkała go niespodzianka: oto w woźnym poznał Papenkleinera. Dawny król cukrowo-węglowy ucieszył się serdecznie.