Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/240

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jego sławy, siły i znaczenia. Co pocznie? Ma teraz pójść może na służbę, ma na nowo rozpoczynać pracę w cuchnącej atmosferze kantoru, czy może zapałkami handlować? I porwał go nagle śmiech pusty, dziki, rozpasany.
A może złożyć wizytę Kleinstockowej i przyjąć propozycyę rudego Jojny? Przecież on sam się mu ofiarowywał. Doskonałe! Światowidzki zapuszcza pejsy, sprawia sobie chałat i szabasuje w towarzystwie Jojny, Kleinstockowej i Zyzia Naiwnego.
Lecz nie, on znieść może wszystko, byleby nie patrzeć na ruinę, byleby nie być świadkiem zniszczenia! On ucieknie stąd, ucieknie natychmiast.
Zadzwonił na lokaja i polecił mu zaawizować paszport. Lokaj przyjął dyspozycyę bez zdziwienia, Światowidzki bowiem niejednokrotnie nagle i niespodziewanie wyjeżdżał.
Światowidzki, po wydaniu powyższego rozkazu, odetchnął swobodniej.
Wyjedzie... wyjedzie gdziekolwiek, aby dalej od tego wstrętnego miasta, wstrętnych ludzi, wstrętnych stosunków! Urodził się tu, mieszkał, bo dawniej był to dlań możliwy zupełnie teren do zdobycia majątku, ale dziś nic go nie wiąże ani z krajem, ani z jego mieszkańcami. Co go mo-