Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/222

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Gdzie tam, panie pieziesie, słowo honoju, ani kopiejki! Na wczojajszą wypłatę... z własnej kieszeni... wydałem pięćset jubli.
— Ciągnie łotr! — mruknął pod nosem Hilary. — Mniejsza o parę set — dodał głośno; — po jutrze się uregulujemy.
Po omówieniu szczegółów mającego się odbyć po inspekcyi śniadania, Wieszkowski zabierał się powoli do wyjścia, gdy naraz przyniesiono list do Hilarego z uwagą: «bardzo pilno.»
List pochodził od członka komisyi Ryżanowskiego. Ryżanowski dziękował za cygara i zwracał pięćset rubli... «przesłane widocznie przez pomyłkę.»
Światowidzki, po przeczytaniu na głos tego listu, zbladł. Wieszkowski pogardliwie się uśmiechnął.
— Panie pieziesie, to głupstwo! Osioł jest i koniec. Co on tam znaczy! Najgłówniejsze, żeby Wajoski i Boszutski dali opinię. Jak tych mamy, to Iżanowski nic nie zjobi.
— Może to za mało? trzeba było dać może cały tysiąc?
— Zieczywiście, może... Ja z nim jeszcze pogadam jutjo jano. Czy pan piezieś upoważnia?
— Owszem, tylko oszczędnie, panie Hipolicie, oszczędnie... i tak te wszystkie koszta han-