Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/174

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

celu, ani ochoty namawiać pana. Jestem sam mocno zdenerwowany i struty... Żegnam!...
— Czekaj pan... Panie Stanisławie, a czy nie dałoby się odłożyć tej operacyi do jutra? Kazałbym panu zaliczyć owe trzydzieści tysięcy...
— Nie, niemożliwe! Mam poza tem kilkadziesiąt przekazów, więc albo muszę wyrzucić te dwa kroć, albo zamknąć bank. Innej drogi wyjścia niema. A zatem?
Hilary, po pewnem wahaniu, jeszcze raz skontrolował starannie papiery i chwycił drżącą ręką za pióro.
— Kiedy panowie ogłaszacie bankructwo?
— Za dwa tygodnie. Dla pana ta okoliczność obojętna, bo jutro już będziemy u rejenta.
— Dobrze, każę zamówić sporządzenie odpowiednich aktów.
Figelberg na przygotowanym dokumencie podpisał się zamaszyście. Hilary cyfrował weksle.
Po wymianie weksli na akt sprzedaży, Figelberg pożegnał Światowidzkiego i pośpieszył do Kredytu Powszechnego. Hilary rozpatrywał machinalnie dokument, znajdując go pod każdym względem dokładnie wypracowanym Przytem z zadowoleniem przyznawał w duchu,