Strona:Wacław Gąsiorowski - Pani Walewska 02.djvu/254

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

unieść podejrzeniu! Mój Durocu! Nigdy, żadna nie była mi tak drogą! Nigdy! Ona jedna tylko...
— Tak jest istotnie, sire!
— Czekaj, muszę to jej nagrodzić, muszę koniecznie! Ona nie wie o tem, że wątpiłem, ale ja wiem, a to dostateczne! Pomyślno, mój Durocu! Pomyśl, trzeba coś!...
Sire, zadanie nad moje siły! Wiesz, podobno najlepiej, że pani Walewska żadnego daru nie przyjmie.
Cesarz zafrasował się szczerze i przeszedł w ton serdecznego zwierzenia.
— Ach! I to mnie czasem aż o gniew przyprawia! Chciałbym bodaj czemkolwiek, a tu nic. Bezinteresowność do dziwactwa posunięta! Miałem intencje dla jej brata, wiesz, nie fortunnie się skończyły! Z drugiej strony ona mi ciągle ufa! Rozumiesz, o czem myślę! Tak mi ufa, że mnie samego czasem dreszcz przejmuje! Może za daleko posunąłem obietnicę! Cha! Kiedy ona zasługuje na to, aby cały świat jej pod stopy podesłać! A tu — trzeba się liczyć z warunkami! Sam wiesz, ile przykładam wagi do wyrzeczenia się przez Austrjaków Galicji na rzecz Księstwa! A kto wie, co wypaść może, kto wie! Słowem nic dla niej, nic zgoła!
— Według mnie, sire, jeżeli uczucie twoje nie ostygnie...
— Chyba byłbym wrogiem własnego szczęścia!
— Więc możesz być pewnym, sire, że ona dobrą wolę oceni — kobieta kochająca!...
— Masz rację — masz rację! — Czekaj, która godzina?
— Dziesiąta!
— Nie mogę teraz! Lecz po południu! Pojedziesz ze mną Ona ma dla ciebie wiele sympatji, zawsze cię wspomina serdecznie!
Sire!
— Ten nieznośny de Bubna na mnie czeka! Przyjdź do mnie na śniadanie — a obiad zjemy u niej! Przyślij mi tu