Strona:Wacław Gąsiorowski - Pani Walewska 01.djvu/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

szła na jedno wspomnienie księżny Jabłonowskiej, która bezwątpienia nieomieszka rozciągnąć dookoła niej swych opiekuńczych skrzydeł... Nawet ambitne nadzieje męża i pamięć panów de Périgord i Duroc nie nęciły szambelanowej. Coby ona robiła na Zamku pośród takiego świetnego towarzystwa! Ona, biedna szlachcianka, na przyjęciach cesarskich! Czyżby potrafiła nawet się poruszać, czy, zapytana przez cesarza zdobyłaby się na odpowiedź, wskazaną może przez dworską etykietę, a nie płynącą z serca!?... Nigdy!... Dziś, tam na drodze, widziała go, i czuje się dumną, i zadowoloną, i szczęśliwą!... Ozwała się do niego tak jak jej najszczerszy zapał podyktował!... Napoleon, wracając z pola bitwy, był dla niej wielkim, był tym, jakim go przedstawił Paweł, był tym bohaterem legendowym, zbawcą, wszechwładnym panem Europy, królem królów!... Lecz tam, na zamku, w otoczeniu pochlebców, zauszników... niech mu inni biją pokłony, zabiegają o uśmiech, walczą o skinienie.
Anastazy ma przywidzenia, jakąś grzeczność poczytał za dowód szczególniejszej łaskawości!... Rozczaruje się szybko!... A jednak należy Francuzom przyznać, że w uprzejmości nikomu prześcignąć się nie dadzą. Bo choćby te kwiaty!... Marszałek dwom cesarskiego, pamiętający o kwiatach dla pani Walewskiej!... Ileż on musiał takich biletów napisać... a ilu ludzi rozesłać, żeby z cierplarni wydostać aż tyle bukietów, boć niewątpliwie rozdali ich kilka dziesiątków!
Pani Walewska sięgnęła machinalnie po bukiet i jęła bawić się zwieszającemi się ponad wstążką kiśćmi konwalij, a przebierać stulone pąki róż.
Naraz, pod palcami szambelanowej, zaszeleściał między konwaljami kawałek papieru. Pani Walewska wyjęła go. Na skrawku widniał wyraźny napis: Pour la belle Marie!
Pani Walewska rozwinęła papier — na wewnętrznej jego