Strona:Wacław Gąsiorowski - Pani Walewska 01.djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Pani Walewska ujęła męża pod ramię i powiodła go na drugą stronę pałacu i oddała w ręce Baptysty, a sama powróciła do siebie.
Szambelan, po zaznanych wzruszeniach, dostał lekkiej febry, która tem mu była dokuczliwszą, że przypominała o starczej niemocy w chwili, kiedy przyszłość zdawała się zapowiadać mu powrót najświetniejszych czasów, kiedy przez dwa miesiące z górą był nieodstępnym towarzyszem króla, a wszelkich najtajniejszych spraw powiernikiem! Ryx go się już zaczynał bać! Intryga familji usunęła go wówczas, ale żeby miał był ten rozum, co dzisiaj! Bo teraz... gdyby przyszło przy cesarzu — murem stanąć potrafi!... Byle go kto nie ubiegł!... Cóż, był Flemming, był Brühl — może przyjść kolej Walewskiego!... Napoleon szuka człowieka zdatnego — bezwątpienia szukać musi, bo choćby nawet koronę miał wziąć Murat — toć jeszcze sam nie poradzi, nie podoła. Jeżeli — to wówczas „Blacha“ pozna!... I ten pyszałek Małachowski, co na Katona wiecznie kroił, a z Kołłątajem i Ignacym Potockim królem chciał dowodzić, odbierze za swoje... odbierze za swoje!... Wszystkim się dostanie. Całe lata knuli, zmawiali się, konfederacje tworzyli, koncypowali odezwy, uniwersały, zbierali ruchawki — ot i mają! Jeden zagryzł się na śmierć, drugi fortunę zaprzepaścił, trzeci pogrzebał wpływy, czwarty dożył dzisiejszych czasów, lecz i naocznie patrzył na rumowisko swoich zamysłów. A szambelan — on przez całe życie miał wstręt do wszelkich ruchów, raz dał się wciągnąć w Barską Konfederację, lecz co zresztą stronił od rebelji, posłował, ale ani protestów nie wnosił, ani krzykaczów nie wspierał, dworu się trzymał, szambelaństwa się doczekał. Fortuna wzrosła, Prusacy respekt dlań mieli, grosz mu w amcie nie przepadł, cztery procesy graniczne sam Landrecht mu przysądził, a jeżeli teraz Napoleon o niego się