rować i uwolnić od zatargów, chce mu dwie morgi jeszcze dołożyć.
Michał aż do góry podskoczył.
— Przyszła koza do woza! Poczekajcie, jeszcze wy mnie prosić będziecie! Ani pręta jednego nie ustąpię!
— Stęporek — upominał karbowy — nie mędrkuj, bo przemędrkujesz — toż ci się zdaje, że sprawiedliwości nie ma?!... Zobaczysz — żałować będziesz!
— Ho — ho! Niedoczekanie wasze! Jo wim jedno, a wy drugie! Grunt jest mój, akuratnie w ipotece zapisany, a zgoda mi się nie spodobała, bo by mi za tanio wypadła! Znalazło się mendel przygłupich chłopów i już. Ale co Stęporek, to swój rozum ma i byle czego się nie przelęknie!! Mnie dziedzicowych dwóch morgów nie potrza. Chce dać, to niech da ile ja chcę! A że odrazu nie przystał — to niech teraz dołoży mi jeszcze trzy morgi, żeby mi akurat na włókę wypadło!
Karbowy wrócił z niczem do dworu i napozór wszelkie gawędy o układach ze Stęporkiem ucichły, aż to nawet pewnego siebie Michała niepokoić zaczęło.
Naraz stójka z gminy przyniósł Stęporkowi jakiś urzędowy papier. Michał oczom swoim nie wierzył. Był to nakaz, żądający natychmiastowego przeniesienia się Stęporka na grunt wyznaczony przez jeometrę, przyczem przyznawano mu odszko-
Strona:Wacław Gąsiorowski - Mędrala.djvu/16
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.