Strona:Wacław Gąsiorowski - Emilja Plater.djvu/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dwora do dwora. I tak trafiliśmy do Liksny. Szkoda, żeś dobrodziej nie był. Z podziwu byś nie wyszedł, jak porucznik Zabiełło źrebca zażywał. Kto żyw, wyległ poglądać. Był ci jeden dyneburczyk, ponoć baron, ten bo aż szczękami kłapał ze zdumienia. Sama pani podkomorzyna na ganek wyszła i dopieroż, jak do prezenty, który Zabiełło, skąd, tedy i powinowactwo się znalazło przez Kossakowskich.
— Z Platerami.
— Nie, z Zybergami, bo syn pana stolnika żmujdzkiego z Zabielłówny, ożenił się...
— Czy i panna hrabianka była obecną? — przerwał Juljusz.
— Panna hrabianka? nie uważałem — odparł cierpko Półnos — nie mam honoru. Bywaj zdrów dobrodziej.
W tem miejscu Półnos skinął Grużewskiemu i, zanim ten odezwać się zdołał, wyszedł z komnatki.
Juljusz nie próbował nawet zastanawiać się nad odwiedzinami Półnosa i jego nagłem oddaleniem się. Zamówił się dla gadulstwa, chciał pochwalić się przed marszałkiem zażyłością z Grużewskim i koniec. Uraził się może o brak powolności dla rodowych bajdurzeń, mniejsza z tem. Lepiej że sobie poszedł, że go zostawił własnym myślom.
A do tych myśli pilno było Juljuszowi, ile że plątały mu się niesfornie i, miast snuć się gładko, spazmatycznemi skokami rwały mu wątek. I Grużewski skupił się w sobie i mózg natężył. Aliści, zaledwie nad Dźwiną hrabiankę zoczył, wnet pytania, na które odpowiedzi nie miał, jęły mu mącić lad i pracę udaremniać. W ostatku, liczba pytań nierozwiązalnych tak spotężniała, że Juljusz musiał zaniechać próżnego trudu. Ale tem się nie frasował. Wszystko, co przeżył, co wi-