Strona:Wacław Gąsiorowski - Emilja Plater.djvu/395

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Hrabianka Emilja, po zabiegach ku skłonieniu jej do opuszczenia wojska, otrzymała szarżę kapitana pierwszej kompanj i pierwszego pułku piechoty litewskiej a dwudziestego piątego Wojsk Polskich i, wraz z Marysią Raszanowiczówną, mianowaną porucznikiem, ruszyła, pod wodzą pułkownika Kiekiemickiego, na załogę obserwacyjną do Kowna...
Ta ekspedycja równała się usunięciu hrabianki z placu boju. Emilja poszła bez szemrania. Zdawało się wprawdzie hrabiance, iż winno być inaczej, że teraz właśnie należało powstanie do białości rozpalić, wszystek lud pod broń powołać a zakląć, nie jednę, lecz sto bitew naraz wydać... ale zmilczała.
Podczas, w głównej kwaterze, zważono już plan Chłapowskiego opanowania Wilna, — przystano nań z przymusem i rozpoczęto marsze...
Ale wódz naczelny opóźnił się o trzy dni. W czem zgoła uchybienia nie było, bo Chłapowski nie wykalkulował, że właśnie na dzień pochodu wypadną Giełgudowi urodziny...
I wyprawa na Wilno skończyła się na bohaterskich szarżach ułanów generała Dezyderego, na szalonych atakach, na chwale szwadronów, na sławie jednostek a na rozbiciu się usiłowań Giełguda o potrojoną teraz załogę rosyjską a raczej o własną opieszałość i Dembińskiego niechęć...
Chłapowski, doceniając klęskę i widząc zgubę, grożącą tak niedobranemu triumwiratowi generałów, zażądał podzielenia wojska na sześć oddziałów, sześć korpusów, sześć ognisk, któreby ogarnęły połać ziem od Żmujdzi po Borysów, od Białowieży po Inflanty, i partyzantkę zaczęły.
Był to plan mocny, plan, który niewolił siły ro-