Przejdź do zawartości

Strona:Wacław Gąsiorowski - Emilja Plater.djvu/338

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ków zagarnął. Niewiele od nich wydostał, bo jakiejś mongolskiej byli urody, przekręcali aby z rosyjska. Ale dostał za to waszeci z pod samej Krzyżówki, który przed podjazdem umykał. Waszeć na własne oczy oglądał. Piechoty grenadjerskiej lepiej może niż pułk, kozaków chmara i artylerja. Dowodzi Werculin.
Lecz kiedy już o zmierzchu wyznaczono pozycje a zabierano się do ich obsadzenia, nadeszła nowa wiadomość i to groźna. Werculin już przez szpiegów dowiedział się o Kownopolu i zamierza obejść pozycję, Czarnym Traktem zaatakować tyły i zepchnąć ich ku Wilnu w objęcia niewątpliwie gotowych do wymarszu wojsk garnizonu.
Niebezpieczeństwo było zbyt oczywistem, aby je można było lekceważyć.
Padły nowe rozkazy.
Powstańcy wyciągają w tej chwili z powrotem do Ukropiszek i do Oszmiany. Arjergardę niech tworzy Stelnicki, którego szwadron i tak potrzebuje wypoczynku, razem z czterdziestu strzelcami.
Wybrano strzelców owsiejowskich z Buchowiczem, jako już ostrzelanych, pozwolono zostać i akademikom.
Rozkazy te kryły nadto jeden szczegół więcej, narazie wiadomy jedynie sztabowi i członkom Rady Wojennej.
Szczegół ten mówił, iż powstańcy mają nietylko dojść do Oszmiany, nietylko cofnąć się do Oszmiany, ale i za Oszmianę... bo pozycja w Oszmianie była niemożliwą do obrony.
Pagórkowata okolica była raczej doskonałym schronem dla atakującego niż tarczą dla obrońcy. Brak sztucznych umocnień, miasto rozrzucone śród sadów, pozwijane w całe kłęby uliczek, wypełnione po brzegi