Stęgwiłło pobiegł z dwoma strzelcami manatki ubogie zbierać, a do siodeł je troczyć.
Hrabianka wskoczyła na konia. Oddział ruszył. Dworek pożegnał go tem samem milczeniem, którem był witał.
Emilja rozumiała, iż należało teraz conajprędzej dopaść kawalerji powstańskiej i z nią się połączyć. Zadanie na pozór proste, a trudne do wykonania. Uliczki Oszmiany zatarasowane były wozami, pojazdami tak, że wiele trzeba było czasu zmitrężyć, aby się na drogę wydostać. Kiedy zaś na trakt się wydobyto, znów zaczęto napotykać już całe łańcuchy zaprzęgów wszelakich, zdążających ku Oszmianie a dalej znów całe zastępy maszerującej piechoty powstańskiej. Bokami zaś drogi przemykać się było niepodobieństwem prawie, bo albo poszycie leśne mocno do niej przylegało albo grzązkie ugory.
Lecz bodaj najgłówniejszą przyczyną trudności dogonienia kawalerji była ona sama. Bo parła naprzód z takim impetem, jakby w pościgu szła. Sam Naczelnik aż się tem trapił a zatrzymać rozmachu nie mógł. Strzelcy konni, ułani rwali naprzód,
Dopiero podjazd kapitana Stelnickiego, wracający z równym pośpiechem od strony Kamiennegołogu, zmusił kawalerję pana Ważyńskiego do zatrzymania a dalej już i zapały ułańskie pohamował.
Moskale byli już w Krzyżówce!!
Przeździecki zdołał nareszcie rozkazami okiełzłać wolontarskie uniesienie.
Kawalerję cofnięto do Kownopola i tam zarządzono zbiórkę, naradzając się, jak szyk sprawić bitewny a jakie powitanie rosjanom zgotować.
Stelnioki miał dokładny wywiad. Dziesięciu koza-
Strona:Wacław Gąsiorowski - Emilja Plater.djvu/337
Wygląd
Ta strona została przepisana.