Strona:Wacław Gąsiorowski - Emilja Plater.djvu/279

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

łemu zastępowi dworskich dziewek, szykowała posłania, wydawała rozkazy kuchcie i kuchcikom, zabiegała do apteczki.
Zamętu, rwetesu, krętaniny było co niemiara. Bo ledwie uporano się z pierwszymi gośćmi, ledwie ściągnięto cyrulika, najpotrzebniej szem usłużono, już zaczęli się zwlekać nowi przybysze. Pan Godaczewski nadciągał z gromadkami kosyn jerów i strzelców owsiejowskich, za tymi jeszcze przybywali zbłąkani, przybywali maruderzy. A gdy pod wieczór zdawało się, że już skończył się ten pochód, naraz stanął przed zajazdem oddział Akademików Wileńskich, w uniwersyteckich mundurach, uzbrojony w dwururki, pistolety i pałasze.
I to ten sam oddział, który hen, pod Ligunami, kozaków Litwinowa bokami ostrzeliwał i do zaniechania pogoni zmusił.
Kiedy dopiero wszystkich nakarmiono, opatrzono, zrachowano, komu całą pierzynę a komu snopek siana wydzielono, wówczas zaczęła się narada. Lecz z tej narady bodaj cięższe utrapienie aniżeli z kłopotarstwa składania poszarpanego oddziału.
Pan Łopaciński wiadomości posiadał bezliku. I takich wiadomości, że i radować się z nich i niepokoić a nadewszystko wyrzekać na fatalność, która rzuciła powstańców na drogę do Koltynjan.
W Poniewieżu zawiązano Konfederację, utworzono najpierw Radę Nieustającą a z tej Rady sformowano Rząd Tymczasowy. Z tego Tymczasowego Rządu narodził się Naczelnik siły zbrojnej. I Naczelnikiem tym został Karol hrabia Załuski. On przewodzi, on decyduje, nie kto inny. Wieleńszczyzna, Oszmiańskie, Trockie i Zawileńskie już stanęło przy Załuskim. Wszyscy się doń garną. Dziesięć tysięcy ma pod sobą, albo i lepiej,