Strona:Wacław Gąsiorowski - Emilja Plater.djvu/272

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gwałtowniej, bliżej trzaskały, kartaczownice pracowały bez spocznienia.
Kosynjerzy, zagrzani widokiem Emilji, porwali się do ataku. Sztandar szedł przed nimi, darł się naprzód, łopotał hardo, nie bacząc na poświst kul... aż naraz został sam pośród kłębów skotłowanych ciał ludzkich.