Strona:Wacław Gąsiorowski - Emilja Plater.djvu/270

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

z przyczyny gromów, które spadły na Szyrmana za to, że nie rozprawił się należycie z buntem, że tak wielkiego dopuścił się niedołęstwa. O buncie bowiem wiedziano w Dyneburgu, — ale nie przypuszczano nawet, aby śmiał myśleć o otwartem mierzeniu się z wojskiem.
Komendant fortecy, generał Daniłow, nie lekceważył doniesienia z Dowgieli, tem bardziej, że Szyrman znaku życia nie dawał, a wiadomości o zbrojnych gromadach już od Dzisny nadchodziły. I wówczas to wysłał Daszkowa z Werculinem z rozkazem przeprowadzenia śledztwa i dotarcia do Szyrmana.
Po tem zarządzeniu, forteca, a z nią cały sztab, przestała turbować się buntownikami, kłopocząc się chyba o to, czyli Daszkowowi starczy energji, aby, znanego ze srogości, Werculina hamować.
Trwało tak do dnia ósmego kwietnia, to jest do chwili, gdy do fortecy wpadł goniec od generała Bezobrazowa, który z Wiłkomierza uchodził przed powstańcami ku Wilnu, a który nietylko o osaczeniu Szyrmana w Ucianie donosił ale i o rozbiciu pod Jeziorosami Daszkowa.
Dyneburg zatrząsł się ze zgrozy, zwiódł mosty, narychtował armaty i jął gorączkowe czynić przygotowania do obrony a każdy zakątek rygorem czujności ścigać. Teraz dopiero zwrócono uwagę na szkołę podchorążych, teraz dopiero zaniechano pobłażania widocznemu niepokojowi młodzieży. We dwie godziny podchorążym odebrano broń, obstawiono ich strażami i zapowiedziano im wymarsz nazajutrz pod eskortą do Wilna...
Równocześnie przedsięwzięto wyprawę rekonesansową. Pół seciny kozaków ruszyło natychmiast, za nimi bataljon piechoty i dwa działa. Dowództwo objął puł-