Strona:Wacław Gąsiorowski - Emilja Plater.djvu/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wojska za niedościgniony ideał sztuki militarnej, toć i oni trwożyli się, czyli Dybicz Zabałkański sprosta zadaniu, czyli bodaj drogę za Bug zagrodzić zdoła.
Armja rosyjska szła, zwierała się w kolumny, coraz mocniejszy sierp zataczała, coraz śmielej ku Warszawie zdążała. A ziemie zaniemeńskie precz krzepiły się przeświadczeniem, że lada dzień, lada godzina, lada sekunda, cała ta armja Dybicza mnie w popłochu, że lada godzina na drodze do Wilna zafurkoczą ułańskie chorągiewki i pomkną w zwycięskiej szarży hen, aż za Telsze, za Dźwinę, za Borysów, za Słuck.
A ziemie zaniemeńskie i tego spodziewania nie wzięły z urojenia. Wszak ci i na ziemiach zaniemeńskich nie brakło dawnych żołnierzów, którzy w sztabach napoleońskich nauczyli się tego, co w planie wojowania jest nieuniknionem posunięciem na szachownicy, wszak i na ziemiach zaniemeńskich było zadość mężów, zdolnych ogarnąć doniosłość wypadków warszawskich i cel ich przeniknąć.
Wybuch rewolucji w Królestwie był i musiał być następstwem, oddawna nurtujących, pragnień, aby swobody konstytucyjne i dla ziem zaniemeńskich osiągnąć i do prastarej z niemi jedności powrócić. Z tą zasadniczą dążnością mogły się łączyć i inne pobudki, mogło sekundować jej kuszenie się o zdobycie pełnej niepodległości, lub też chęć zupełnej samodzielności pod tem samem berłem — ale nadewszystko rewolucja podjętą została na rzecz ziem zaniemeńskich.
Na ten koniec pierwszym odruchem Wojska Polskiego musi być marsz za Bug, za Niemen, na unieruchomienie całych dywizyj rosyjskiego wojska, na pomnożenie własnych sił, na opanowanie Wilna, Kowna i Grodna, na wydarcie Dybiczowi magazynów