Strona:Wacław Gąsiorowski - Bem.djvu/366

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mu sprawiedliwie od początku, od kiedy się narodziła. Narzymski słuchał, słuchał, z audytorem poszeptał, z pisarzem, i mówi — jesteś obywatelko, wolna. — A pani Madejowa mu na to z góry — toć mi nie nowina, bo od rewolucjej wszystkie ludzie są wolne! — Major się napsztęczył. — Możesz acani wracać do dom. — A ona mu: — Nie pójdę, aże zbrodzieniów, obwiesiów, hyclów ostatnich wielmożny trebunał ukarze! — Narzymski z audytorem na nią! — Niedoczekanie. — Jak im zaczęła pomstować a przymawiać, tak musieli ją z powrotem między więźnie. — Tu znów słuch odrazu, że wszystkich luzem puszczą, bo generał Krukowiecki łaskawość nakazał, tak, że i tych, co będą sądzili, nie uszkodzą. — Panią Madejową desperacja zdjęła. — To taka sprawiedliwość, takie trebunalstwo — za jedno godnych obywatelów z Kościołowską, Cydzikiem łotrem, Dragońskim nicponiem, Czarneckim, co rodzoną żonę do grobu wpędził? Taka generalska łaskawość, co niewinnych ludzi ze złoczyńcami mięsza?... Aż sam Cydzik do niej w prośby i obietnice: — a ona na całe więzienie — jako ją przekupywać chce! — Wówczas gwałt się zrobił. — Audytor ją znów. Zaczęli szperać. Podobno naleźli dawne sprawki i wykryli, jako Cydzik partyzanta udawał, posesora Sikorskiego symulował a szpiegowskie wiódł konszachty... I wyszło po bożemu! — Na śmierć — wszystkich czworo — aby, aby tę, tę szargulę, suchą jędzę Kościołowską, użalili na kajdany, że, tfy, nadobnej jest słabości czy jak...
Baba w tem miejscu odsapnęła z ulgą, posmakowała wódki i dodała z intencją:
— Uch! a co do pana Pietrza, to mnie aż piekło. A pan Pietrzuś to hę...
— Bogać nie, mosanie.
— Widzicie — a! — przyświadczyła z zadowoleniem pani Madejowa, nastawiając mu się pod bok. — Kuczyło się? Duchem się naprawi. A jakże jej to?...
— Antoszka.
— Podruchnuje? — Jak toto się patrzy! — Myśleliście u panny Marji?... Hę?...
Wachmistrza dystrakcja napadła.