Kuźnice, popularnie zwane wówczas Hamrami, wrzały pełnym ruchem i życiem. Siedem budynków fabrycznych, rozrzuconych po obu stronach drogi prowadzącej na Kalatówki, stanowiło dla nas, dzieci, niesłychany urok wielkiej osady przemysłowej, tak odległej od naszego krakowskiego świata. To też nie mogliśmy się dość napatrzyć i napodziwiać widoku osmolonych hutników, w skórzanych fartuchach, osmarowanych węglem i sadzą. Rudę żelazną sprowadzano tam małymi jednokonnymi wózkami z Jaworzyny, Małej Łąki i Miętusiej, a hutnikami byli przeważnie Niemcy, sprowadzani gdzieś z Austrii. Mieszkali w małych, prymitywnych chatach, rozrzuconych po lewej stronie drogi wiodącej do starego kuźnickiego dworu. Z biegiem czasu, z rozwojem nowoczesnego hutnictwa, nowoczesna wielka produkcja światowa zabiła nierentujący się przemysł zakopiański z jego małoprocentową rudą żelazną.
Ale wówczas buchały jeszcze wielkie ognie w hutach, sypiąc wieczorem snopami iskier. Z podziwem patrzyliśmy, jak olbrzymie młoty drewniane, okute żelazem, poruszane wodą z młynówki, «biły żyda», jak popularnie nazywali tę robotę górale, a walcownie wypuszczały do czerwoności roz-
Strona:Wacław Anczyc - O dawnym Zakopanem.djvu/9
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.