Strona:W Sudanie.djvu/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Daleko tam na obczyźnie, w murzyńskim kraju, grajek trąca pazurem lamparta, cztery struny trzymanéj w ręku gitary, dzwoneczkami ozdobnéj; oderwane, jękliwe akordy wpadają w ucho, niby oddalona, miłosna skarga zbłąkanéj gdzieś w borze ptaszyny.
Czarna dziewczynka omdlewa z bólu, serce w piersi się krwawi, bo czuje, niestety, jak okrutném, jak niedościgle wysoko sięgającém jest uczucie, które ją całą pochłania.
Nic, ach! nic nie wstrzyma białego toubah, spragnionego ojczyzny swojéj! A przecie gdzież znajdzie się kobieta, któraby-go ukochała z taką siłą namiętności, uczuciem aż do zapomnienia o sobie głębokiém, jak słońce afrykańskie palącém i aż do śmierci wierném?
I czując jak jest nieszczęśliwą, jak opuszczoną i nędzną, padła, jak długa, twarzą na ziemię i rozciągnięta jak całopalna ofiara, wiła się na łykowéj macie jak ranna murena, skarżąc się gorzko w swojéj mowie gardłowéj i łagodnie brzmiącéj, łkaniem przerywanéj i co chwila na ustach jéj konającéj. Kąsana w serce zajadle przez ciągle się odradzające paszczęki hydry miłosnéj, w podsycaniu swojéj boleści jedyną już widząc rozkosz, na klęczkach przypełzła do niego i błagalnie:
— O, pocałuj mnie jeszcze, — załkała, — wszak prawda? ty mnie kochasz? Powiédz mi, że mnie kochasz....
A potém, jakby złowrogiém światłem nagle w jéj umyśle błyskającém, do reszty już znękana, w ciemności rozpaczy słabą swoję nadzieję odrzucając:
— Nie, to niepodobna.... — krzyknęła, — czy ty myślisz, że ja nic nie rozumiem? Ja czuję, żeś ty ode mnie tak daleki, jakby morze bez końca rozdzielało nas wszystką tą falą, która między twoim a moim płynie krajem. Ach! i było-by tak nawet wtedy, gdybyś trzymał mnie w swojém objęciu, gdybym czuła na piersi bicie serca twojego.... Było-by tak zawsze, bo ty mnie pokochać nie możesz....
Pathos Joanny-Maryi przekonywającą miał siłę, gwałtowna jéj namiętność udzielała się téż i jasnowłosemu Bretończykowi.
Przejęty litością i żalem, do głębi serca poruszony tą miłością pierwotnéj szczeroty pełną, Gaet uspakajać zaczął dziewczynkę najsłodszemi, jakie umiał, słowy i pieszczotą pocałun-