Strona:W. Tarnowski - Poezye studenta tom IV.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ŚMIERĆ SARY.

Radość zabłysnęła w domu Symeonowym — i świeci przez oczy mieszkańców jego. — Służebnice pod łukami sklepień rozpalają blade światła i szepczą radosne wieści «Sara Pani nasza Symeonowi powiła dziecię a dziecię to, z błękitnem bławatka okiem — będzie wśród niewiast najpiękniejszą — a imię jej Marya, Marya Magdalena — ale ono najprzód niepłakało jak inne niemowlęta na świecie, pierwszą myślą dziecięcia był uśmiech. — I życie jej niechaj będzie uśmiechem — bo prawy Pan nasz i dobra Pani nasza — pokój domowi Ich i nam sierotom Ich służebnicom. — Tak szepczą swobodne dziewczęta i zapalają światła — i znowu jak ptaszę w gaju świergocze druga. — Jaka spokojność na twarzy dziecka tego! jaka cisza wśród komnaty — czy widziałyście jak Symeon Pan nasz z zamyśleniem patrzał w twarz dziecięcia nowonarodzonego — ja słyszałem słowa jego jak dźwięki poszarpanej harfy, co pół psalmu wyśpiewała: «Jam czekał syna «mówił on» jam dumał, że syn mój pomści się niedoli ludu swego — i uderzy w trąbę Messyańską zmartwychwstania z niewoli Rzymu — jako z Egiptu i Babilonu — a wtóry Mojżesz zastraszy Romę klęsk trwogą, i kajdanami, braci swojej — potrzaska czaszki wrogów swoich — ale tyś mi dał wtórze dziewczę Jehowo! chwała Tobie część tobie — acz biada. — Amen Jehowo! i dziecię podniósł do góry i błogosławił i w czoło pocałował — a łza radości pobiegła po czarnej brodzie jego i spotkała łzę dziecięcia — pierwszą na tej ziemi — łzę Maryi, Maryi Magdaleny. — I chora matka słabym miłości anielskiej wzrokiem spójrzała na dziecinę, okiem niemej miłości — jak księżyc blady na cichą ziemię wschodząc — i znów słaba opuściła wzrok i zdała się jako senna na łożu swojem lecz okiem posłała pocałunek dziecięciu — a nawet mała Marta, starsza od Maryi Magdaleny okrywała dzieciątko i do snu kołysała odganiając muszki od ocząt śpiącej. — I stara Leli przychodząc, zaśpiewała cicho chrapliwym głosem nad nią: «Śnij, śpij, Maryo Magdaleno — piękna lilijko śpij!... albowiem snu ci trzeba, nim się przebudzisz do życia — niech piersi twoje swobodnie oddychają... niech serduszko czyste w nich bije. — Jak