Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T2.djvu/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
130

— Senjorów robią Cambridge, a nie w Oxfordzie, rzekł z uczoną miną, i byłby był zapewne stał się coraz bardziej poufałym, ale w tem pojawili się na wózku, ciągnionym przez lichą szkapkę, w białych flanelowych kurtkach z guzikami z perłowej macicy, jego przyjaciele Pitt i Fibber, i trzech jeszcze dżentlmenów tego samego rodzaju, którzy wszyscy pozdrowili go jako dobrze znajomi. Wypadek ten podziałał źle na jego humor, i przez cały dalszy ciąg przejażdżki nie odezwał się więcej.
Po powrocie James zastał przygotowany dla siebie pokój w domu ciotki, i tłumok swój sprowadzony z hotelu. Mógłby był także w wyrazie twarzy pana Bowls, gdy go tenże wprowadzał do jego pokoju, uważać coś nakształt zdziwienia, litości i poważnego zgorszenia. Nie zwracał on wszakże uwagi na pana Bowlsa, i ubolewał tylko nad swojem położeniem w domu, w którym pełno było starych kobiet świegocących po francusku i po włosku i rozprawiających o poezji. — Tak mi tu dobrze jak psu na płocie! wzdychał skromny młodzieniec, który nie miał odwagi stawić czoła najłagodniejszej kobiecie, nawet pannie Briggs gdy mówiła do niego, podczas gdy podjąłby się był pobić najdzielniejszego wioślarza.
Do obiadu James stawił się w białej chustce na szyi i miał zaszczyt wprowadzić pod rękę lady Joannę, podczas gdy za nim postępowali Pitt Crawley i panna Briggs, podpierając ciotkę wraz z całym jej aparatem zawiniątek, szalów i poduszek. Briggs przy obiedzie poświęcała połowę czasu staraniom o wygodę panny Crawley, i karmieniu jej pieska pieczonemi kurczętami.