Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/276

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
272

nasi będą zgrzytać zębami; — mówiła Rebeka do Amelji kończąc opowiadanie swoich przygód.
Rawdon roześmiał się głośno i zaczął opowiadać jak Rebeka umiała zręcznie pozbywać się wierzycieli, jak się jej udało kilka razy wyprawić najbardziej natrętnych i dodał nakoniec że nie wierzy żeby na kuli ziemskiej mogła być żona, któraby ten nieoceniony talent w tak wysokim stopniu posiadała. W samej rzeczy młode małżeństwo znalazło się w wielkich kłopotach finansowych i musiało się nieraz do tych środków uciekać. Te okoliczności wszakże nie wpływały zupełnie na humor Rawdona.
Żeby żyć wygodnie a nawet zbytkownie, potrzeba tylko być zadłużonym; wówczas nie ma się nic do odmówienia sobie i umysł tym sposobem używa swobody i błogiego spokoju. Rawdon i Rebeka zajmowali najpiękniejszy apartament w najpierwszym hotelu, gdzie cała służba uwijała się koło nich ze szczególną czołobitnością. Manjery arystokratyczne, strój wykwintny i pewne lekceważenie w obejściu nadają czasem większe znaczenie, aniżeli kapitały na bankach złożone.
Dwie pary nowożeńców nie mogły żyć bez siebie.
Wieczory przepędzano razem; panie rozmawiały z sobą, a panowie grali w bilard i karty, co napełniało w części pustą kieszeń Rawdona, który zaczynał już potrzebować gotówki.
Ale wróćmy do naszych trzech młodych ludzi, którzy po oddalenia się powozu szli na spotkanie Błyska wicy i zatrzymali się przed stacją omnibusów.
— Brawo! zawołał Jerzy — Otóż i Dobbin przybywa.