Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/204

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
200

się czuła lepiej... to natychmiast pospieszę... do moich kochanych uczennic.
— Od trzech miesięcy słyszę toż samo — odrzekł sir Pitt — ale pani zawsze pomimo tego zostajesz przy mojej siostrze, która gdy jej fantazja przyjdzie, porzuci panią tak jak się pozbywa starych trzewików kiedy już na nic przydać się nie mogą. Powtarzam pani raz jeszcze że jesteś mi koniecznie potrzebną. Jadę teraz na pogrzeb mojej żony; chcesz pani jechać ze mną czy nie?
— Nie śmiem... doprawdy... nie zdaje mi się żeby to było dobrze... Nie wiem czy wypada żebym sama jedna z panem jechała.
Rebeka zdawała się gwałtownie wzruszona.
— Ale powiadam pani — zawołał sir Pitt stukając pięścią o stół — że się bez pani obejść nie mogę w żaden sposób. Wszystko w nieładzie, rachunki moje najokropniej zagmatwane; w domu nie ma najmniejszego porządku, nic nie jest na swojem miejscu. Nie wiem nawet coby to było gdybyś pani dłużej tu zostać miała. Wracaj, kochana Becky, wracaj.
— Wracać — powtórzyła Rebeka — ale w jakiejże roli?
— W roli lady Crawley, jeżeli pani sobie życzysz — odparł baronet potrząsając swoim żałobnym kapeluszem. Wracaj pani i zostań moją żoną; zasługujesz pani na to bez wątpienia. Co tam urodzenie! Pani masz więcej rozumu w palcu aniżeli wszystkie żony lordów i baronów w głowach. Zgadzasz się pani, tak lub nie?
— Oh! sir Pitt!
— Namyśl się, Becky — mówił dalej sir Pitt — ja