Strona:W. M. Thackeray - Pierścień i róża.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i zdarłszy z Rózi bez litości skromne jej sukienki, cisnęła jej te łachmany, mówiąc wzgardliwie: — Masz tu swoje łachy, znajdo przebrzydła, i wynoś się na cztery wiatry!

Biedna Rózia okryła ramiona kawałkiem płaszczyka, na którym widniały jeszcze wyszyte złotą nitką litery: „król... Róż...” Więcej odczytać nie było można, bo druga część płaszczyka była oddarta.
Potem podniosła z ziemi pantofelek. Był tak