Strona:W. M. Thackeray - Pierścień i róża.djvu/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

waćpani oszalała? Przecież waćpani jesteś starą, szkaradną babą! — krzyknął.
— Ha! nędzniku! — wrzasnęła Gburya-Furya — mam tu dokument, podpisany własną ręką twoją, dokument, w którym ręczysz honorem, że poślubisz mnie, Gburyę-Furyę!

— A odczepże się ode mnie, Furyo wcielona! Ja kocham Rózię! Rózię! cudną słodką Rózię! Rózię uwielbiam nad życie! — wykrzyknął Lulejka i pewny, że ochmistrzyni postradała nagle zmysły, czmychnął jak mógł najszybciej w głąb ogrodu.
— Hi! hi! hi! — skrzeczała za nim Gburya-Furya — popamiętasz ty mnie, źółtodzióbku! Są jeszcze