Strona:W. M. Thackeray - Pierścień i róża.djvu/163

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Poddaj się, zbóju nikczemny! tchórzu! potworze! Poddaj się w tej chwili, bo mieczem moim zetnę twój łeb obmierzły i strącę zeń skradzioną koronę!” — Słowom tym towarzyszyły raz po raz pchnięcia miecza, który, wydłużając się podług woli Lulejki, raz po raz kłuł Padellę w niższe części pleców tak boleśnie, że tchórzliwy tyran ryczał z bólu, wściekłości i przerażenia.
Widząc, że Lulejka przystanął na chwilę, Padella zawrócił nagle i berdyszem trzymanym w ręku, którym dnia tego nie wiem już ile pułków rozbił i na drugi świat wyprawił, straszliwie ciął młodego króla przez głowę. No i co powiecie? Na hełmie Lulejki od uderzenia tego pozostał ślad taki, jak gdyby kulka masła uderzyła o niego. Berdysz roztrzaskał się na drobne kawałki, a Lulejka zaśmiał się serdecznym śmiechem. Widząc, że żadna siła nie może zwalczyć Lulejki, Padella powiedział do niego:
— Skoro masz czarodziejską zbroję, czarodziejski miecz i czarodziejskiego konia, to pocóż, do kroćset, będę bił się z tobą? Wolę poddać się odrazu, myślę jednak, że Wasza Królewska Mość nie będzie tak nikczemną, by mścić się na biednym człowieku, który już niczem bronić się nie może.
Trafność tej uwagi natchnęła Lulejkę uczuciem wspaniałomyślności.
— Poddajesz się więc, Padello? — zapytał.
— Oczywiście.
— Czy gotów jesteś zwrócić wszystkie zagrabione skarby i uznać królewnę Różyczkę prawowitą władczynią Krymtatarskiego państwa?
— Cóż mam zrobić? muszę ją uznać — odparł Padella, ale widać było, że jest w bardzo złym humorze.
Wobec takiego oświadczenia Lulejka skinął na