Strona:W. M. Thackeray - Pierścień i róża.djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

śliczne, że budziły powszechny podziw! Bulbo przejrzał się w lustrze i natychmiast nabrał otuchy i humoru. Zaczął wesoło rozmawiać z Ich Królewskiemi Mościami, a do kadryla zaprosił najpiękniejszą damę dworu. Ponieważ tańczył naprzeciw Różyczki, miał sposobność przyjrzenia się jej dokładnie i po chwili szepnął do swojej tancerki:
— Dziś dopiero widzę, że królowa nasza, jakkolwiek bardzo ładna, nie jest jednak klasyczną pięknością.
— O, zupełnie nie jest pięknością — śpiesznie potwierdziła dama dworu.
Królewna usłyszała widocznie tę rozmowę, bo, uśmiechnąwszy się z nieopisanym wdziękiem do króla, rzekła:
— Jakżeż mi to obojętne, że nie podobam się innym, skoro Wasza Królewska Mość uważa mnie za piękną!
Lulejka odpowiedział jej spojrzeniem, pełnem takiego zachwytu i miłości, że żaden malarz oddaćby go napewno nie potrafił.
Czarna wróżka zbliżyła się wtedy do nich.
— Szczęść wam Boże, drogie moje dzieci — powiedziała serdecznie. — Otoście wreszcie złączeni uczuciem i szczęśliwi na życie całe. Teraz sami przyznacie zapewne, że odrobina niedoli, którą wam w darze ofiarowałam, wyszła wam obojgu na dobre. Gdyby Lulejka nie zaznał był trochę biedy, byłby zapewne do dziś dnia nie umiał pisać ani czytać. Byłby zgnuśniał do reszty w próżniaczem życiu, jakie wiódł na królewskim dworze i nie byłby nigdy dobrym, rozumnym królem. I ty, Różyczko, byłabyś uwierzyła pochlebstwom dworaków i nie umiałabyś ocenić uczucia Lulejki, jak nie oceniła go An-