Strona:W. M. Thackeray - Pierścień i róża.djvu/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Poczciwy Bulbo był także w liczbie zaproszonych. Król odnosił się do niego z nadzwyczajną łaskawością, ofiarował mu kilka nowych garniturów i publicznie nazwał go „kochanym kuzynem”. Mimo to jednak Bulbo nie czuł się szczęśliwy, przeciwnie, widać było, że jest bardzo biedny. A wiecie, co było przyczyną jego smutku? Naturalnie, tajemnicze działanie zaczarowanego pierścienia, który Różyczka nosiła na palcu. Ujrzawszy królewnę w prześlicznej balowej sukni, Bulbo zapłonął ku niej znowu szaloną miłością i najzupełniej zapomniał, że w domu pozostawił żonę Angelikę, która zresztą, prawdę mówiąc, nie bardzo o nim pamiętała.
Właśnie Lulejka przetańczył dwudziestą piątą turę polki z Różyczką, gdy nagle, spojrzawszy na mały paluszek narzeczonej, spostrzegł na nim ze zdumieniem dobrze znaną obrączkę, którą niegdyś ofiarował Angelice. Na zapytanie, skąd ma tę obrączkę, Różyczka odpowiedziała, że otrzymała ją w upominku od Gburyi-Furyi.
Rozmowę ich usłyszała Czarna Wróżka, która właśnie przybyła do nich w gościnę. Więc podeszła ku młodej parze i rzekła:
— Tak jest, Lulejko, obrączka ta jest tą samą obrączką, która czas jakiś była w twojem posiadaniu. Ongi przed wielu już laty ofiarowałam ją królowej matce twojej, która — nie weź mi za złe tej uwagi — nie bardzo była rozsądna! Pierścionkowi temu nadałam cudowną własność czynienia uroczą osoby, która go nosi na palcu. Różę o podobnej własności posiadał i biedny Bulbo. Dopóki nosił ją na piersi, wydawał się wszystkim przystojnym, później jednak oddał ją Angelice, i odtąd żona jego zadziwia wszystkich urodą, a on jest takim samym brzydalem, jakim był dawniej.