Strona:W. M. Thackeray - Pierścień i róża.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tan Zerwiłebski! Bliżej, bliżej, przyjaciele... Cóż słychać w Paflagonji, dzielny mój Zerwiłebski? Przestań już trąbić, heroldzie, bo jeśli tak dmiesz w róg swój, odkąd opuściłeś dwór paflagoński, musiało ci już dobrze zaschnąć gardło. Mówcie, czegobyście się napili: miodu czy wina?
— Zanim skorzystamy z zaproszenia Waszej Dostojności — rzekł dobitnie kapitan Zerwiłebski — musimy wypełnić zlecenie naszego Pana i Króla.
— Waszej Dostojności? — rzekł władca krymtatarski, marszcząc brew groźnie. — Zaiste, dziwnie brzmi ten tytuł. Śpiesznie wypełnijcie poselstwo wasze, heroldzie i kapitanie, bo niedługo starczy mi cierpliwości.
Kapitan Zerwiłebski skierował rumaka swego pod królewską lożę, zręcznie osadził go w miejscu i skinął na herolda. Rycerz zagrał na rogu, poczem przewiesił go przez ramię, wyjął z za kapelusza ćwiartkę papieru i zaczął:
— Słuchajcie! Słuchajcie! „My z Bożej łaski Lulejka I-y, król Paflagonji, Wielki Książę Kapadocji, Trapezuntu i Akrobatonji, obejmujemy w posiadanie z prawa i tytułu należący do nas tron królewski, nieprawnie w zdradziecki sposób zagarnięty przez naszego stryja Walorozę, nikczemnego uzurpatora, mianującego się królem Paflagonji, Walorozę...”
— Ach!... — zgrzytnął zębami.
— „...Jako też wzywamy Padellę zdrajcę, bezprawnie mianującego się królem Krymtatarji...”
Trudno opisać wściekłość króla.
— Dalej, heroldzie! — krzyknął nieustraszony Zerwiłebski.
„...by niezwłocznie wypuścił z więzienia i osadził na krymtatarskim tronie królewnę Różyczkę, córkę podstępnie zamordowanego króla Kalafiore, w prze-