Strona:W. M. Thackeray - Pierścień i róża.djvu/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ści. W końcu przypomniał sobie dwa dzikie lwy przysłane mu niedawno w podarunku, i postanowił natychmiast rzucić Różyczkę na pożarcie tym krwiożerczym bestjom.
Do zamku przytykał wielki amfiteatr, gdzie odbywały się często walki byków, walki kogutów i różne inne równie dzikie i okrutne igrzyska. W klatce, umieszczonej pod amfiteatrem, ryczały po nocach uwięzione lwy, budząc grozę i przerażenie w tchórzliwych mieszkańcach miasta. Ale zaledwie rozeszła się wieść, że król zamierza piękną niewinną dziewicę rzucić lwom na pożarcie, tłumy ludu pośpieszyły do amfiteatru, pragnąc się przyjrzeć tak zajmującemu widowisku.
Król Padella raczył zjawić się także i zasiadł w loży nawprost areny. Otaczali go najpierwsi dygnitarze dworu; po prawej ręce miał hrabiego Brodacza Pancernego, który raz po raz błyskał ku niemu złowrogo zębami. Padella, ponury, jak chmura gradowa, rzucał mu wściekłe spojrzenia, usłużni bowiem zausznicy nie omieszkali opowiedzieć mu historji niefortunnych oświadczyn hrabiego i obietnic, jakie czynił królewnie. Donieśli mu, że przysięgał osadzić ją na Krymtatarskim tronie, a jako podarunek ślubny ofiarowywał jej ścięty łeb Padelli. Nastrój więc, panujący w królewskiej loży, nie należał do bardzo pogodnych. Jedno uczucie było tylko wspólne obu okrutnikom: uczuciem tem było pragnienie zemsty nad biedną młodziutką królewną, która za chwilę miała stać się bohaterką ponurej tragedji na arenie amfiteatru.
Z zapartym oddechem patrzył tłum na królewnę, odzianą w białe giezło. Złote włosy, opadające miękką falą aż ku jej drobnym bosym nóżkom, były całą jej ozdobą. (Nóżki nie bolały jej, bo arena