Strona:W. M. Thackeray - Pierścień i róża.djvu/128

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Powiedzcież sami, czy nie dość tego było, jak na pierwsze śniadanie? Lulejka podjadł sobie należycie, poczem otarł usta i włożył wszystko do zaczarowanej torebki. Potem włożył ją do kieszeni i poszedł szukać kawalerskiego pokoju do wynajęcia. Zapomniałem wam powiedzieć, że miasto, w którem książę się zatrzymał, było dużem, uniwersyteckiem miastem i nazywało się Studentopolis.
Wkrótce znalazł skromny pokoik nawprost uniwersytetu. Zapłacił więc rachunek niegrzecznej gospodyni i przeniósł swój kufer i swoją torbę podróżną do nowego mieszkania. A że nie zapomniał swej zaczarowanej torebki — tego możecie być pewni.
Zaraz wziął się do rozpakowywania kufra. Ale jakież było jego zdumienie, gdy zamiast książęcych szat, które włożono weń dnia poprzedniego, znalazł w nim całe mnóstwo książek! Otworzył pierwszy tom i na karcie tytułowej odczytał napis następujący:

„Tem wiedza dla umysłu, czem suknia dla ciała.
„Pilnie bacz, by nauka w głowie pozostała“.

A gdy zaniepokojony Lulejka zajrzał do torebki, wydobył z niej zaraz mundur, płaszcz i czapkę studencką. Znalazł także gruby kajet, parę ołówków, tuzin piór, sporą flaszkę atramentu i najlepszy podręcznik do nauki pisania ortograficznego, który królewiczowi bardzo się przydał, bo, jak wiemy, ortografia jego była bardzo nieszczególna.
Lulejka zabrał się tak dzielnie do pracy, że przez cały rok nie stracił na próżnowanie ani jednej minuty. To też profesorowie stawiali go za przykład wszystkim słuchaczom uniwersytetu, co nie budziło jednak zazdrości w kolegach Lulejki, gdyż szczery, poczciwy kolega Incognito umiał sobie zjednać serca wszystkich. Przy końcu roku odbył się egzamin publiczny, na którym Lulejka odpowiadał