Strona:W. M. Thackeray - Pierścień i róża.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ustąpię jej mego miejsca — pomyślał poczciwy książę — tak zimno dzisiaj, że mogłaby się nabawić cięższej jeszcze choroby”. W tej chwili odezwał się znowu opasły sąsiad Lulejki: „Mogłoby też to babsko siedzieć gdzie na piecu w izbie, a nie pchać się między porządnych ludzi”. Tego Lulejce już było za wiele. Krew w nim zagrała, i zanim opasły jegomość