Strona:W. M. Thackeray - Pierścień i róża.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jej ukochany Bulbo kładł okrągły swój łeb na pieniek. Właśnie kat podniósł topór w górę gdy... gdy rozległ się przeraźliwy krzyk: „Ułaskawienie! ułaskawienie”! i Angelika zziajana, z rozwianym włosem, ze zwinnością chłopca zapalającego latarnie, wdrapała się po stopniach szafotu i ku wielkiemu niezadowoleniu wszystkich, którzy przybyli zobaczyć egzekucję, rzuciła się w ramiona Bulby, wołając:
— O książę mój! Bulbo najukochańszy! Panie mój i władco! Oto przybyła twoja Angelika, by uratować cię i nie dopuścić, by kwiat twego życia zwiądł przedwcześnie. Oh, gdybyś był zginął, słodki mój pączku różany, twoja biedna Angelika byłaby również umarła, by choć przez śmierć połączyć się z tobą na wieki, Bulbo mój jedyny!
— Hm, dziwne to wszystko, bardzo dziwne — rzekł Bulbo z miną tak kwaśną i nieszczęśliwą, że zaniepokojona Angelika zaczęła go z czułością dopytywać o powód jego troski.
— Powiem ci prawdę, Angeliko! — odparł Bulbo. — Odkąd przyjechałem do Paflagonji, słyszę jeno wrzaski, kłótnie, wymyślania. Obrzydły mi już te bójki, pojedynki i egzekucje. Ja jestem spokojny człowiek i wolę dziś jeszcze wrócić do Krymtatarji.
— Ależ nie odjedziesz przecież beze mnie, bez twojej narzeczonej! Angelika podąży za tobą chociażby na kraj świata, bo gdzie ty, książę, tam świat mój, tam życie moje, tam moja Krymtatarja! O mój panie, mój bohaterze, mój Bulbciu!
— Ha, no, jak widzę, niema rady musimy się pobrać mruknął Bulbo, skrobiąc się frasobliwie w głowę. — Szanowni obywatele! Skoroście już łaskawie przybyli, żeby mi tu zaśpiewać „Requiem”, zaśpiewajcie nam teraz pieśń weselną! Co ma się stać,