Strona:Włodzimierz Stebelski - Roman Zero.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XLIII.

Mimi! A cóż ty robisz teraz u mnie?
Zalotna Mimi, pierwszy mój modelu!
Co widzę? Łza do oka płynie tłumnie...
Niemasz gdzie spocząć po tryumfach wielu?
Snu pragniesz? Dobrze. Spij na mojej trumnie
I włóż pod głowę różę z kapitelu!...
I wnet usnęła Mimi czarnooka,
A łza nie zgasła — żywa i głęboka.

Mimi, sieroto! — Jakżeż ci do twarzy
Spać ze łzą szklącą się na rzęsie czarnej!
Na twojem czole znak się sromny żarzy
Rozwiązłej nędzy, grzesznej a bezkarnej...
Patrz, u zwalonych klęczę też ołtarzy!
Mogę-ż jak gołąb z łuny wyjść pożarnej?
Mogę-ż przebłagać Boga jak asceta?
Nie! Muszę zginąć jak szuja Musseta!