Strona:Władysław Tarnowski - Krople czary - cz. I i II.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
100

Zastęp szturmowców, to dzieci łóny,
Dłoń męstwa piorunem dumna!
Na działo grzmiące, jako w objęcie
Kochanki, pędzą weseli,
Z krzyżem na piersiach jak wniebowzięcie
Śmierć za ojczyznę pojęli!
Przed nimi podła Mongołów chmara,
Jak mur człowieczéj niewoli,
Którą zhańbiła piekielność Cara,
Co z trupem Polskim swawoli!..
Héj! ura! naprzód! jak jeden człowiek!
Zuawy piorunem pomknęli,
Każdy wzniósł w słońce blask orlich powiek,
I śmierć na świadka — zaklęli!
Jako Pantera wściekle się rzuca,
Żuaw polski, gdzie wroga czuje,
On woń kurhanów wciągnął w swe płuca,
I Polskę — krwią swą miłuje!..
On z Somosierry rodowód wiedzie,
Ussarskich skrzydeł sierota,
Słowo ojczyzna jemu na przedzie!
Szturmem serc jego — Golgota!
On ssał pierś śmierci z dziką swawolą,
I życia wyssał pogardę,
Rany ojczyzny tylko go bolą
A czoło — śmiercią ma harde!
Pola Grochowisk, Miechowa mury,
O! niechaj wiekom śpiewają,
Los męczenników walki ponuréj,
Z przeliczną hydry swéj zgrają!
Kto kijem w ręku, wydzierał wrogom,
Broń którą potém ich gromił,
Żuaw! co się zemsty poślubił bogom
Co w krwawy puchar łzę zronił!
Kto lwem się ciskał na wroga chmurę,
I piers miał w rany gwieździstą,
Choć lica zawsze smętne, ponure,
Żuaw Polski! z duszą ognistą!
Toć kiedyś w wolnéj ojczyźnie wstanie