Strona:Władysław Stanisław Reymont - Z pamiętnika.djvu/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 61 —

zabawy, prócz przyjemności waszej, niechajże i to biedne, ciemne społeczeństwo nasze, odniesie z tego jaki pożytek.
— W jaki sposób?
— Postaw radca wdówkę Cliquot, tylko ochędożną, bardzo sec, a ten pożytek społeczny łatwiej nam się wyklaruje.
Postawiłem.
Trąciliśmy się raz i drugi, a radca powiada:
— Pisz kolega pamiętnik z podróży, spostrzegaj, obserwuj złe i dobre; oglądaj wszystko, i wszystko, co ci się wyda pożytecznem, notuj skwapliwie. Może się w tem mieścić głęboka nauka dla nas, albo i dla dzieci naszych.
Psiakość, nóżki baranie, prawda, że też mnie to nie przyszło do głowy!
— Bo, powiada dalej, gdyśmy już zapalili cygara przy kawie: Nasi ludzie włóczą się po świecie, latają po Europie, jak cielęta na wiosnę, tu skubną, tam wytrzeszczą oczy, gdzieindziej wierzgną, a do obory nic nie przyniosą i ogół nie ma ze swoich pieniędzy wydanych żadnego pożytku. Rozumiesz kolega?
— Święte słowa! Rozumiem, jakże?
Postawiłem wdówkę raz jeszcze, bo mnie rozczulił. To obywatel, to rozum. Ministeryalna głowa, psiakość, nóżki baranie!
— I piszcie wszyscy, bo czego ty nie spostrzeżesz, to zobaczy żona i córka.