Strona:Władysław Stanisław Reymont - Z pamiętnika.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 11 —

Później to muszę mu powiedzieć... że ta jego broda kłuje, teraz cała twarz mnie pali.
Straszną ochotę miałam, aby mu powiedzieć, że jedziemy do Włoch.
Coś mi jest dziwnego... takbym całowała i ściskała, że to coś okropnego.
Nie. „Pa“ nie zgodzi się na Włochy, bo trzeba będzie dom na wiosnę odnowić, już komisarz nie daje o to spokoju.
Tak mi jest smutno, takbym czegoś płakała... a ten niegodziwy Zdziś wyjadł mi wszystkie czekoladki.
Włochy i wyprawa z Wiednia, nie, popękają z zazdrości.
Pójdę do kuchni do Rozalii, bo już nie mogę sama wysiedzieć.

· · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·

12 marca.
Taki śnieg, że nic nie widać przez szyby.
A ja się tak nudzę strasznie, że już wytrzymać nie mogę. Pan Henryk dzisiaj nie przyjdzie, napisał, że musi siedzieć przy chorej ciotce.
Ciekawam, co ważniejsze, czy jakaś tam ciotka, czy też narzeczona?
Ale „Pa“ powiedział, że skoro ciotka chora, to on nie powinien jej zostawiać samej ani chwili.
Rozumiem, ale kiedy ja się tak sama nudzę.

· · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·