Strona:Władysław Stanisław Reymont - Z pamiętnika.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 114 —

szka porządniej. A pokojówki! no wprost damy! Nie śmiałem jej mówić o ciepłą wodę do ogolenia!
A przystojne!... pi, pi, pi! — te z Fantazyi, to nawet się nie umywały!
Muszę ja tutaj kiedy sam przyjechać... bo Peszt wart porządnego obejrzenia... a z kobietami, to człowiek przeważnie skrępowany...

· · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·

Ale zdzierusy, niech ręka boska broni, gorzej, niż żydy!

· · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·

5-go kwietnia już w drodze do Wenecyi.
Jedziemy już prosto do Włoch.
Mamy przejeżdżać przez morze, co?... Tak się tem cieszę, bo żadna z moich koleżanek nie jechała morzem... mogą sobie za to jeździć przez Wisłę na Saską Kępę — nie bronię. Pesztu prawie nie widziałam, bo tak mnie bolała głowa!...
Ale za to na stacyi widziałam prawdziwego Anglika, mówił wprawdzie po niemiecku, ale był taki w kratki, miał pled i Baedeckera w ręku, że to z pewnością Anglik: O, w Wenecyi, to „Pa“ musi kupić mi Baedeckera, przecież to wprost nie wypada jeździć bez niego.
Ale tutaj, chociaż tak blizko Włoch, wcale nie jest jeszcze ciepło...
Pola wszędzie, jak u nas; jedziemy do jakichś