Strona:Władysław Stanisław Reymont - Rok 1794 - Ostatni sejm Rzeczypospolitej.djvu/457

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przysięgi, zdradził nikczemnie położoną w nim wiarę, i podawszy hasło nowego rozbioru, po zbójecku napadł Wielkopolskę i zajął ogromny szmat kraju, aż po Rawę, Pilicę i Sochaczew. Zagrabił prawem kaduka, jak najostatniejszy z łotrzyków! A teraz przez swego ministra śmie jeszcze nasyłać harde noty i żądać od zgromadzonych Stanów dobrowolnego wyrzeczenia się ziem podstępnie zagrabionych! Chce prawnie władać odwieczną kolebką narodu i przymusza sejmujące Stany, »żeby natychmiast deputacyę opatrzyły plenipotencyą, potrzebną do ukończenia negocyacyi i do podpisania traktatu provisorie uprojektowanego, który był przedmiotem mianych z nim konferencyi. Inaczej Naj. Król. Imć. pruski, będzie się widział w konieczności rozkazania generałowi Möllendorfowi, ażeby do nieprzyjacielskich przystąpił kroków, wkraczając do pozostałych krajów Rzeczypospolitej, i takowe przedsięwziął miary, które jeszcze więcej los Polski ucisną i ściągną najokropniejsze skutki na tych, którym się podoba pomnażać przez ślepą opozycyę klęski swej ojczyzny.
Tak przemawiał do wolnego narodu, imieniem swego pana, Buchholtz...
Taki głos podnosiła zuchwała nikczemność, dufająca jeno prawu pięści...
I przez takich wiarołomców i tyranów nauczyła się Polska nienawidzieć i przeklinać. Więc kto jeno miał człowieczą duszę, w kim nie wytlało sumienie i żyło jeszcze czucie wolności, ten przeciwił się oddawaniu najmniejszej cząstki ziemi w moc podłego rabusia i ciemięzcy.