Strona:Władysław Stanisław Reymont - Rok 1794 - Ostatni sejm Rzeczypospolitej.djvu/265

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tylko z opinii Sieversa i listów Izy; juści wiem, że jest pułkownikiem grenadyerów, przyjacielem Zubowa i faworytem petersburskiej socyety. Substancyę ma pono znaczną, kilkadziesiąt tysięcy dusz, no i tytuł.
— Ta jego krymska książęca mość cuchnie baraniemi skórami, czabaństwem.
— Taki już świat, że dosyć ma pozorów dla estymacyi. Zasięgałem o nim tu i owdzie języka: renomowany to kawaler i cieszy się uwielbieniem powszechności.
— Bo nikomu nie szczędzi komplimentów i złoto rozrzuca garściami.
— Masz do niego jakowąś awersyę?
— Mówię sine titulo, bom nawet z nim w pewnej komitywie, jeno, że to człowiek obcy, choćby i najgodniejszy, obcy wiarą i obyczajem.
— Ludzie oświeceni wszędzie są jednej wiary — w rozum i naturę. Zostawmy takie przesądy pospólstwu — począł się niecierpliwić.
— Ależ on służy przeciwko nam!
Ledwie się już wstrzymywał.
— Tum cię właśnie czekał. Otóż to jedna z największych racyi, aby wydać za niego Izę. Sievers mi szepnął, że on zostanie gubernatorem wszystkich oderwanych województw. Zważ tylko rozumem, jakie z tego dla nas mogą być następstwa, jakie splendory i jakie korzyści. Zawierzę ci na ucho, jako w Petersburgu wzmaga się z dnia na dzień partya Następcy, z którym Cycyanow jest w tajnej i zażyłej komitywie. Imperatorowa jest w latach i przy jej burzliwych pasyach