Strona:Władysław Stanisław Reymont - Rok 1794 - Ostatni sejm Rzeczypospolitej.djvu/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na stronie, otoczony adherentami: Giełgud, szef 7-go regimentu: Narbutt; X. Wołłowicz, referendarz; Łopot, exoboźny litewski; Jeziorkowski, generalny sekretarz sejmowy i paru jego krewniaków, ustawicznie mu szeptało jakieś uwagi, na co się tylko uśmiechał, spozierając drwiąco na Sieversa i na cały ten tłum, jakby do niego rozmodlony w bałwochwalczej admiracyi.
Zaś Boscamp, prawdziwa »anima damnata«, najmędrszy, najchytrzejszy i najpodlejszy z jurgieltników, wciąż przenosił się z miejsca na miejsce, był wszędzie, gdzie tylko szeptano, i węsząc niby wyżeł, strzygł tropiącemi oczyma na wszystkie strony.
Było jeszcze wielu innych, zapełniających salony.
I nie tylko jurgieltnicy, nie tylko oczajdusze, zakładający swoje fortuny i wyniesienia na jego faworach, lecz i zgoła nieskazitelni ludzie, cnotliwi obywatele i dusze oddane ojczyźnie — wiara bowiem w judaszowe »gwarancye« była powszechna i dla wielu zaślepionych« stanowiła jakby dogmat nieomylny, jakby prawdziwego patryotyzmu katechizm.
Nic to, że aliantka zagarnęła najpiękniejsze województwa, że »przyjacielskie« wojska łupiły kraj niegorzej hord tatarskich, że Igelström poczynał sobie w Koronie obyczajem satrapów, a Sievers bagnetami niewolił Sejmujące Stany do powolności.
Wierzono wciąż niezachwianie w puste słowa gwarancyjnego aliansu.
Nie wierzono już tylko w siebie.
W jakiejść chwili jasnowidzenia pojął tę prawdę Zaręba i już się nie dziwił sromotnemu widowisku, nie