Strona:Władysław Stanisław Reymont - Rok 1794 - Nil desperandum.djvu/479

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

trzyfuntówki okopał przed bramą, frontowe okna zamienił w strzelnice, gęste widety wysunął aż do placu Trzech krzyżów, i rozdawszy ostre ładunki, czekał w zupełnej gotowości. Garść spiskowców z Gwardyi Pieszej na Faworach, obwarowała się w kaplicy. Gwardya konna w koszarach Mirowskich, dawała obraz zbrojnego obozu, zdeterminowanego na każdą okoliczność, zaś koszary artyleryi, dzięki zapałowi oficyerów i gemeinów, przemieniły się w fortecę. Zaręba dostał funkcyę dozorowania ruchów wojsk rosyjskich. Przy pomocy Kilińskiego i jego wolentaryuszów, czuwał nad wszystkiemi kwaterami aliantów. Całą noc krążył po ulicach, wystawał w bramach i kluczył po zaułkach przed gęstemi patrolami, jakie przerzynały miasto we wszystkich kierunkach. Równocześnie rozsyłano ostrzeżenia do wszystkich prawie spiskowych, zagrożonych aresztowaniem. Niestety, do wielu niepodobna się już było dostać, gdyż ich kwatery były strzeżone przez szpiegunów zaraz od samego zmierzchu. Byli i tacy, którzy nie chcieli uwierzyć ostrzeżeniom, inni zaś brali je za jakiś podstęp. A Baur z Rogozińskim i siepaczami, otoczony kordonem kozaków, równo o dziesiątej wyjechał na łowy. Wiodło mu się nienajgorzej, niby wilk spadał na bezbronnych i nieprzygotowanych, indagował tylko o nazwiska, zabierał papiery jakie mu wpadły w ręce, kładł przytem co się dało i aresztowanych wysyłał pod konwojem do podziemi pałacu Igelströma. A gdzie mu się nieudało, odbijał zawód na domownikach, puszczając folgę swoim dzikim pasyom. Szczególniej srożył się, niezdoławszy przychwycić Kapostasa. Mieszkanie zastał puste i z wi-